Motywacja – co i dlaczego nas motywuje?
Temat motywacji warto zacząć od tego, czym jest sama motywacja. Otóż motywacją określamy wszystkie procesy wewnętrzne, które związane są z inicjowaniem, kierowaniem i podtrzymywaniem działań psychicznych i fizycznych. Widzimy więc, iż jest to rzecz fundamentalna, bez której nie tylko nie rozpoczniemy realizacji jakiegokolwiek celu, ale także nie będziemy w stanie doprowadzić go do szczęśliwego, satysfakcjonującego finału.
Czy istnieją w naszym życiu czynności nie wymagające motywacji? Teoretycznie tak – to wszelkie czynności fizjologiczne, czysto biologiczne, takie jak jedzenie, spanie, czy picie. Czy musieliście kiedyś motywować się do tego, by zjeść obiad, lub pójść spać? Prawdopodobnie nie, bowiem każdy z nich objawia się nam samoistnie i poza naszą świadomością, za pomocą mechanizmów potrzeb i popędów. Wyjątkiem są sytuacje zaburzeń hormonalnych, lub zaburzeń i chorób psychicznych (takich jak depresja) prowadzące do rozregulowania owych naturalnych mechanizmów kontroli. W wyniku tego, nawet podstawowe aktywności, odpowiadające za nasze przeżycie, mogą wymagać od nas zdwojonego wysiłku i specjalnej motywacji.
Prawdą jest jednak, iż istnieje w nas naturalny mechanizm, który zdecydowanie nie sprzyja utrzymaniu motywacji w dłuższej perspektywie czasu, a jest nasz dopaminowy mechanizm nagrody. Jedyne, co naprawdę się dla niego liczy, to duże i szybkie dawki przyjemności. To przez niego sięgamy po słodkie przekąski, czy też wolimy raczej odpalić kolejny odcinek serialu na Netflixie, aniżeli zabrać się za odkładane od wielu dni projekty i zadania. Osiągnięcie realnej, długofalowej satysfakcji wymaga więc od nas każdorazowego przezwyciężenia chwilowych, ulotnych przyjemności i nieustannego motywowania się. Ale co tak naprawdę nas motywuje? Jak utrzymać motywację? Jak przezwyciężyć tzw. słomiany zapał?
Skąd bierze się w nas motywacja?
Dwa podstawowe mechanizmy motywacyjne, niczym dwie strony tej samej monety, to wewnątrzsterowność oraz zewnątrzsterowność.
Wewnątrzsterowność opiera się na działaniu w zgodzie z własnymi, wewnętrznymi potrzebami, celami i aspiracjami. Do działania motywuje nas dokładnie to, co my sami chcemy powiedzieć, wyrazić, osiągnąć.
Zewnątrzsterowność – tutaj z kolei motorem napędowym naszych działań jest świat zewnętrzny i to wszystko, co możemy dostać od innych ludzi – prestiż i pochwały, docenienie, pieniądze itp. Ten rodzaj motywacji ma jednak dość istotny mankament – zmusza nas bowiem do robienia wyłącznie tych rzeczy, które mają szansę zostać docenione i zaakceptowane przez innych, co zdecydowanie nie sprzyja kreatywności i twórczemu, prawdziwemu wyrażaniu siebie.
Który z tych dwóch procesów sprzyja długofalowej motywacji? Zdecydowanie jest to motywacja wewnętrzna. Im bardziej jesteśmy wewnątrzsterowni, tym bardziej nasze działania, nasza praca, są autonomiczne i tym dłużej jesteśmy w stanie utrzymać motywację – bo wszystko, co robimy, robimy przede wszystkim dla siebie! Działamy zgodnie z naszymi wartościami, w zgodzie z tym, w co wierzymy. To daje nam niezwykłą odporność na jakiekolwiek wahnięcia czy oceny padające z zewnątrz – jesteśmy bowiem niezależni od zewnętrznego docenienia lub jego braku.
Z kolei w zewnątrzsterowności, tym, co pcha nas do przodu, są wszelkie zewnętrzne nagrody (tzw. gratyfikacje) zależne po pierwsze, od kultury i tego, co społeczeństwo powszechnie uznaje za wartościowe, a po drugie, od naszej, subiektywnej interpretacji owej społecznej rzeczywistości. Czy osiągnięcie społecznego i zawodowego sukcesu, zarobienie dużej ilości pieniędzy i wynikający z tego, konsumpcyjny tryb życia, to naprawdę to, na co chcielibyśmy poświęcać cały nasz czas i energię? Czy też przystaliśmy na to, za czym gonią miliony ludzi wokół nas, nieświadomi nawet tego, co tak naprawdę się dla nas liczy, czemu tak realnie chcielibyśmy się poświęcić? Być może to wszystko nie daje nam satysfakcji, bo nie jest i nigdy nie było naprawdę nasze?
Paradoksalnie, dużo łatwiej jest wykształcić w nas zewnątrzsterowność, niż wewnętrzną motywację. A proces ten zaczyna się już w dzieciństwie, swoistą rodzicielską tresurą. Wystawianie dziecka na nieustanną rywalizację, dziesiątki konkursów i zawodów, przy równoczesnym braku wsparcia dla tego, by dziecko spełniało się w zgodzie ze sobą, w tym, co naprawdę go ciekawi i jest dla niego ważne, wykształca mechanizm, w którym dziecko osiąga tylko po to, by to rodzice byli zadowoleni. W dorosłym życiu przekłada się to właśnie na zewnątrzsterowność, na pogoń za gratyfikacjami i docenieniem, która niestety, bardzo szybko może prowadzić do wypalenia i pustki. Gdy latami działa się bez kontaktu ze swoimi wartościami i potrzebami, naturalnym jest przyjście momentu, w którym musimy sobie zadać pytanie: gdzie zmierzałem całe moje dotychczasowe życie? Dlaczego nie czuje żadnej satysfakcji? Przecież po osiągnięciu tego wszystkiego, po spełnieniu społecznej wizji idealnego życia, powinienem być szczęśliwy, prawda? Niestety, niekoniecznie.
Warto więc pomóc naszym pociechom od samego początku wykształcać ich własne, wewnętrzne mechanizmy regulacyjne i motywacyjne. Trzeba więc wspierać wszelkie działania zgodne z ich celami, wartościami, przekonaniami, z naturalną ciekawością, z ich własną wizją siebie i świata, w którym chcieliby żyć, przy równoczesnym wypracowywaniu dystansu i niezależności od społecznego doceniania, pochwał i gratyfikacji. To może dać im możliwość po pierwsze, utrzymania długofalowej motywacji, po drugie, nada sens ich działaniom, pozbawiając ich przyszłych egzystencjalnych frustracji i szukania siebie w morzu pustych gratyfikacji i wiecznie niezaspokojonej (bo i niezaspokajalnej) potrzebie docenienia.