Coraz częściej w otaczającej nas rzeczywistości mierzymy się z perspektywą nasilających się wątpliwości dotyczących rzeczy wydawałoby się podstawowych tj. naszej płci i konsekwencji wynikających z faktu bycia kobietą czy bycia mężczyzn. Pytamy samych siebie o naszą tożsamość, o to co to znaczy męskość, kobiecość o naszą rolę, pozycję, prawa i jaśniej definiując swoją tożsamość, są coraz bardziej świadome swoich praw i coraz odważniej je egzekwują. Wiek XX to bardzo dynamiczny czas rozwoju dla kobiet i ich nowego miejsca w rzeczywistości – są wykształcone, często niezależne finansowo, głosują, zajmują się polityką i co na ten moment jest dla nas jasne mają własne konta osobiste choć w niektórych stanach USA nie miały jeszcze takiego prawa w latach 50 XX wieku. A mężczyźni ? A tzw. męska tożsamość? Cóż wydaje się być na wyraźnym zakręcie. Aktywne często silnie rywalizujące kobiety wyraźnie zachwiał światem mężczyzn. Kobiety zaczęły chcieć i coraz głośniej mówić o swoich oczekiwaniach: dbaj i zagwarantuj byt rodzinie, rób karierę zawodową, bądź silny, bądź czuły, wspieraj mnie, bądź moim przyjacielem, bądź świetnym kochankiem, daj mi orgazm, bądź zaangażowany w życie rodziny bądź aktywnym rodzicem… itd….itd… Te wszystkie zdania nie mają na celu pokazania jak trudno jest mężczyźnie mają jedynie z akcentować wyraźną zmianę jaka nastąpiła w bardzo krótkim czasie. Wystarczy zapytać nasz babki a nawet matki…
Przy tak wielu bardzo zróżnicowanych oczekiwaniach i braku wsparcia oraz doświadczenia z poprzednich pokoleń nie trudno o nasilające się niepewności, lęk, wewnętrzne konflikty. Mężczyźni coraz częściej mają kłopot w zdefiniowaniu co jest męskie i czym jest męskość. Często to męskie budowane jest na bazie zaprzeczenia temu co potocznie określane jest jako kobiece. W konsekwencji taka konstrukcja może doprowadzić do tłumienia własnej wrażliwości i emocjonalności oraz nasilania imperatywu ciągłego udowadniania, walki, budowania hipermęskości. Stąd już prosta droga do nasilającego się lęku przed niespełnieniem, przed byciem niedostatecznie dobrym. Sposobem poradzenia sobie z taką perspektywą staje się budowanie dystansu emocjonalnego, bycie w nieobecności fizycznej lub emocjonalnej. Szczególnie katastrofalne w skutkach jest wycofanie się mężczyzny z roli ojca. Bo rola ojca ma polegać na obecności i to już wbrew obiegowym opiniom od pierwszych chwil życia dziecka. Obecność ojca jest konieczna ponieważ pozwala dziecku bez wartościowania różnicować świat kobiet i mężczyzn. Mężczyzna jest wentylem bezpieczeństwa dla silnej, zależnościowej diady dziecko – kobieta. Brak obecności ojca, a co niepewności dotyczącego tego świata co w konsekwencji doprowadza do powstania szkodliwego dla dziecka obrazu „dobrej matki” i „złego ojca”. W każdym momencie rozwoju dziecka obecność ojca jest bardzo ważna, bez względu na płeć dziecka. W przypadku synów brak możliwości identyfikacji z pozytywnymi aspektami własnego ojca może w sposób znaczący zaburzyć lub uniemożliwić im bycie empatycznym rodzicem dla własnych dzieci …. I tak magiczny krąg nieobecności się zamyka ….
Polecam: Eichelberger „Zdradzony przez ojca”